Rozdział V
Cały dzień minął nam bardzo szybko. Na każdej lekcji było praktycznie to samo regulamin, system oceniania i czas wolny.
W czasie wolnym razem z innymi rozmawiałam na dosłownie wszystkie tematy. Zauważyłam, że Dante dużą uwagę skupiał na Elizabeth. Pomyślałam, że stanowiliby ładną parę i przez to się tak zamyśliłam, że nie usłyszałam co powiedziała Darcy.
-Halo, ziemia do Clarie -powiedziała i pomachała mi ręką przed oczami.
-Zaraz, co?? jak??...yyy co mówiłaś ???-zapytałam kiedy już się otrząsnęłam z rozmyśleń.Wszyscy zaczęli się śmiać ze mnie a ja zrobiłam się cała czerwona jak burak i również zaczęłam się śmiać .
-Możesz powtórzyć, zamyśliłam się trochę....
-Jasne, właśnie mówiłam Eli o tym żarcie który zrobili Ci rano....
-Aha-odpowiedziałam tępo i znów zaczęłam myśleć.
-Clarie, wszystko w porządku ?-zapytała Dante.
-Tak, tylko myślę kto mógłby mi wrzucić ta kartkę do torby.
-Pewnie kiedy z kłóciłaś się z Cassandrą ktoś ze starszych klas....-odpowiedział,lecz nie zdążył dokończyć zdania,bo zadzwonił dzwonek.
-Dobra pogadamy o tym jutro. Teraz chodźmy bo uciekną nam autobusy.
-Okey-odpowiedziałam i ruszyliśmy do wyjścia.
Później okazało się, że Elizabeth jeździ tym samym autobusem co Darcy , więc dziewczyny były bardzo szczęśliwe. Ja wsiadłam do autokaru którym przyjechałam rano a Dante ruszył za mną.Usiedliśmy przy wyjściu autobusu i zaczęliśmy gadać.Znowu...
-No to mamy już jeden dzień za sobą-powiedział Dante rozpoczynając rozmowę.
-Tak, nareszcie.Bałam się,że będzie gorzej.
-Wiesz, szczerze mówiąc ja też. Myślałem,że nie zaprzyjaźnię się z nikim a potem poznałem Ciebie i dziewczyny.
-Ja znałam kilka osób z naszej klasy, ale my raczej się nie przyjaźniłyśmy.
-Ja dopiero co się tu przeprowadziłem. Nawet nie zdążyłem się rozpakować.
-A kiedy przyjechałeś ?
-Trzy dni temu.
-Wow, to naprawdę niedawno. Ja mieszkam w tym miejscu od urodzenia.-powiedziałam i zobaczyłam w oczach Dantego coś dziwnego,jakby nie wierzył w moje słowa.
-Clarie kiedy masz urodziny?-spytał nagle.
-19 grudnia a ty ?
-1 listopada
-Dante skoro zaczęliśmy już rozmawiać, powiedz mi gdzie wcześniej mieszkałeś ?
-Daleko stąd....-powiedział po chwili milczenia.
-Ale gdzie dokładnie?
-Powiem Ci kiedy indziej.
-Yyy.....dobra-odpowiedziałam zaskoczona jego odpowiedzią.
-Dante....-chciałam go jeszcze spytać o rodzinę, ale nie zdążyłam,on mi przerwał.
-Clarie przepuścisz mnie ? Mam tu przystanek-powiedział uśmiechając się.
-Ach, jasne już-powiedziałam i przepuściłam go.
-To na razie-powiedział i puścił mi oczko wychodząc.
Wyjęłam słuchawki z torby i włączyłam muzykę.To zawsze mnie uspokajało,nie ma to jak dobry rock na poprawienie humoru.
-Pierwszy dzień i już tyle przeżyć -pomyślałam uśmiechając się sama do siebie. Jakiś dziadek który wcześniej mi się przyglądał zrobił dziwną minę i odwrócił się mamrocząc coś o "dzisiejszej młodzieży" i jakiś tabletkach. Naciągnęłam kaptur na głowę i odwróciłam się do szyby żeby nie zobaczył, że się z niego śmieję i wróciłam do swoich rozmyślań o życiu.
-Zdążyłam zdobyć przyjaciół i wrogów a do tego ten liścik-powiedziałam sobie w myślach. Zdziwiło mnie też zachowanie moich nowych przyjaciół. Czyli podsumowując ten dzień można by powiedzieć, że było "dziwnie" tak to słowo oddaje istotę tego dnia.
Kiedy wróciłam była 16 i mama czekała z obiadem i pytaniami.
-Cześć, słoneczko-przywitała mnie jak zawsze.
-Siemka
-Jak było? Opowiadaj.-powiedziała zaciekawiona.
-Och, mogę najpierw coś zjeść ? Padam z głodu.
-Już ci wykładam.
-A co jest ?
-Zgadnij-powiedziała uśmiechając się.
-Wyjmujesz głęboki talerz to znaczy ,że będzie zupa a dokładnie pomidorowa sądząc po zapachu.
-Brawo punkt dla ciebie za spostrzegawczość, mój Sherloku.
-Hahaha ok ,dostanę w końcu tą zupę?-powiedziałam błagalnym głosem.
-Oczywiście-podała mi talerz pełen zupy i klusek.
-Nie przesadziłaś trochę ?
-Powiedziałaś, że jesteś głodna.
-No, ale nie aż tak.
-Jedz nie marudź.
-Dobra, ale to przez ciebie jestem taka gruba.
-Słoneczko nie jesteś gruba a poza tym kochanego ciałka nigdy nie jest za dużo.
-Jasne....
Kiedy już zjadłam mama wypytała mnie o cały dzisiejszy dzień.Bardzo się ucieszyła na wieść, że znalazłam przyjaciół. Natomiast kiedy powiedziałam jej o Cassandrze powiedziała:
-Ehhh,co zrobić. Niestety w naszym społeczeństwie żyją ludzie tacy jak Cassandra. Tego nie zmienisz,ale znam Cię i wiem , że nie dasz jej sobą pomiatać.
-To jest prawda. Jeśli ona myśli, że będzie mogła mną pomiatać to się grubo myli.
-Tak trzymaj córcia,pójdę pozmywać naczynia.
-Ok, to ja Ci pomogę będzie szybciej.
Gdy skończyłyśmy była już 18 i tata wrócił z pracy. Jemu też streściłam dzień trochę mniej szczegółowo i poszłam do siebie spakować się na jutro. Kiedy wszystko było już gotowe weszłam na chwilę na facebooka. Pierwsze co zobaczyłam to trzy nowe zaproszenia do znajomych i kilka powiadomień. Jak się spodziewałam zaproszenia pochodziły od Darcy, Elizabeth i Dante'go. Zaakceptowałam je, przejrzałam fejsa i wyłączyłam komputer.Chwyciłam piżamę i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic,przebrałam się w piżamę i zeszłam na dół.
Potem oglądałam telewizję z tatą i Thomasem tak do około 10 i poszłam spać strasznie zmęczona.Cały dzień był pełen wrażeń myślałam,że szybko zleci i nic szczególnego się nie stanie a tu proszę wielka niespodzianka.
Cały dzień minął nam bardzo szybko. Na każdej lekcji było praktycznie to samo regulamin, system oceniania i czas wolny.
W czasie wolnym razem z innymi rozmawiałam na dosłownie wszystkie tematy. Zauważyłam, że Dante dużą uwagę skupiał na Elizabeth. Pomyślałam, że stanowiliby ładną parę i przez to się tak zamyśliłam, że nie usłyszałam co powiedziała Darcy.
-Halo, ziemia do Clarie -powiedziała i pomachała mi ręką przed oczami.
-Zaraz, co?? jak??...yyy co mówiłaś ???-zapytałam kiedy już się otrząsnęłam z rozmyśleń.Wszyscy zaczęli się śmiać ze mnie a ja zrobiłam się cała czerwona jak burak i również zaczęłam się śmiać .
-Możesz powtórzyć, zamyśliłam się trochę....
-Jasne, właśnie mówiłam Eli o tym żarcie który zrobili Ci rano....
-Aha-odpowiedziałam tępo i znów zaczęłam myśleć.
-Clarie, wszystko w porządku ?-zapytała Dante.
-Tak, tylko myślę kto mógłby mi wrzucić ta kartkę do torby.
-Pewnie kiedy z kłóciłaś się z Cassandrą ktoś ze starszych klas....-odpowiedział,lecz nie zdążył dokończyć zdania,bo zadzwonił dzwonek.
-Dobra pogadamy o tym jutro. Teraz chodźmy bo uciekną nam autobusy.
-Okey-odpowiedziałam i ruszyliśmy do wyjścia.
Później okazało się, że Elizabeth jeździ tym samym autobusem co Darcy , więc dziewczyny były bardzo szczęśliwe. Ja wsiadłam do autokaru którym przyjechałam rano a Dante ruszył za mną.Usiedliśmy przy wyjściu autobusu i zaczęliśmy gadać.Znowu...
-No to mamy już jeden dzień za sobą-powiedział Dante rozpoczynając rozmowę.
-Tak, nareszcie.Bałam się,że będzie gorzej.
-Wiesz, szczerze mówiąc ja też. Myślałem,że nie zaprzyjaźnię się z nikim a potem poznałem Ciebie i dziewczyny.
-Ja znałam kilka osób z naszej klasy, ale my raczej się nie przyjaźniłyśmy.
-Ja dopiero co się tu przeprowadziłem. Nawet nie zdążyłem się rozpakować.
-A kiedy przyjechałeś ?
-Trzy dni temu.
-Wow, to naprawdę niedawno. Ja mieszkam w tym miejscu od urodzenia.-powiedziałam i zobaczyłam w oczach Dantego coś dziwnego,jakby nie wierzył w moje słowa.
-Clarie kiedy masz urodziny?-spytał nagle.
-19 grudnia a ty ?
-1 listopada
-Dante skoro zaczęliśmy już rozmawiać, powiedz mi gdzie wcześniej mieszkałeś ?
-Daleko stąd....-powiedział po chwili milczenia.
-Ale gdzie dokładnie?
-Powiem Ci kiedy indziej.
-Yyy.....dobra-odpowiedziałam zaskoczona jego odpowiedzią.
-Dante....-chciałam go jeszcze spytać o rodzinę, ale nie zdążyłam,on mi przerwał.
-Clarie przepuścisz mnie ? Mam tu przystanek-powiedział uśmiechając się.
-Ach, jasne już-powiedziałam i przepuściłam go.
-To na razie-powiedział i puścił mi oczko wychodząc.
Wyjęłam słuchawki z torby i włączyłam muzykę.To zawsze mnie uspokajało,nie ma to jak dobry rock na poprawienie humoru.
-Pierwszy dzień i już tyle przeżyć -pomyślałam uśmiechając się sama do siebie. Jakiś dziadek który wcześniej mi się przyglądał zrobił dziwną minę i odwrócił się mamrocząc coś o "dzisiejszej młodzieży" i jakiś tabletkach. Naciągnęłam kaptur na głowę i odwróciłam się do szyby żeby nie zobaczył, że się z niego śmieję i wróciłam do swoich rozmyślań o życiu.
-Zdążyłam zdobyć przyjaciół i wrogów a do tego ten liścik-powiedziałam sobie w myślach. Zdziwiło mnie też zachowanie moich nowych przyjaciół. Czyli podsumowując ten dzień można by powiedzieć, że było "dziwnie" tak to słowo oddaje istotę tego dnia.
Kiedy wróciłam była 16 i mama czekała z obiadem i pytaniami.
-Cześć, słoneczko-przywitała mnie jak zawsze.
-Siemka
-Jak było? Opowiadaj.-powiedziała zaciekawiona.
-Och, mogę najpierw coś zjeść ? Padam z głodu.
-Już ci wykładam.
-A co jest ?
-Zgadnij-powiedziała uśmiechając się.
-Wyjmujesz głęboki talerz to znaczy ,że będzie zupa a dokładnie pomidorowa sądząc po zapachu.
-Brawo punkt dla ciebie za spostrzegawczość, mój Sherloku.
-Hahaha ok ,dostanę w końcu tą zupę?-powiedziałam błagalnym głosem.
-Oczywiście-podała mi talerz pełen zupy i klusek.
-Nie przesadziłaś trochę ?
-Powiedziałaś, że jesteś głodna.
-No, ale nie aż tak.
-Jedz nie marudź.
-Dobra, ale to przez ciebie jestem taka gruba.
-Słoneczko nie jesteś gruba a poza tym kochanego ciałka nigdy nie jest za dużo.
-Jasne....
Kiedy już zjadłam mama wypytała mnie o cały dzisiejszy dzień.Bardzo się ucieszyła na wieść, że znalazłam przyjaciół. Natomiast kiedy powiedziałam jej o Cassandrze powiedziała:
-Ehhh,co zrobić. Niestety w naszym społeczeństwie żyją ludzie tacy jak Cassandra. Tego nie zmienisz,ale znam Cię i wiem , że nie dasz jej sobą pomiatać.
-To jest prawda. Jeśli ona myśli, że będzie mogła mną pomiatać to się grubo myli.
-Tak trzymaj córcia,pójdę pozmywać naczynia.
-Ok, to ja Ci pomogę będzie szybciej.
Gdy skończyłyśmy była już 18 i tata wrócił z pracy. Jemu też streściłam dzień trochę mniej szczegółowo i poszłam do siebie spakować się na jutro. Kiedy wszystko było już gotowe weszłam na chwilę na facebooka. Pierwsze co zobaczyłam to trzy nowe zaproszenia do znajomych i kilka powiadomień. Jak się spodziewałam zaproszenia pochodziły od Darcy, Elizabeth i Dante'go. Zaakceptowałam je, przejrzałam fejsa i wyłączyłam komputer.Chwyciłam piżamę i ruszyłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic,przebrałam się w piżamę i zeszłam na dół.
Potem oglądałam telewizję z tatą i Thomasem tak do około 10 i poszłam spać strasznie zmęczona.Cały dzień był pełen wrażeń myślałam,że szybko zleci i nic szczególnego się nie stanie a tu proszę wielka niespodzianka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~